Dzisiaj rano miałam iść z klasą szwabską do zamku i do jakiś tam muzeów. Razem ze mną szli Jennifer i Andreas. Przyszliśmy o umówionej godzinie,(10,00) przed klase. Okazało się, że jest ona zamknieta. Zdenerwowaliśmy się, że nas tu zostawili i, że będziemy musieli wrócić na nudne lekcje! Jak zmierzaliśmy do kalsy minął nas wychowawca Niemców i się zdzwiwił, że nie poszliśmy z nimi. Powiedział, ze podwiezie nas swoim samochodem do tego muzeum. Troche było nam głupio no ale cóż. Gdy tam dojechaliśmy, minął nas właśnie autobus z naszą klasą. Po 10 minutach weszliśmy do jakiegoś muzeum. Było o powstawaniu komputera poczynając od liczydła. Same nudy bo na początku był jakiś denny film, a później chodziliśmy,a facet opowiadał nam. Można było zasnąć. Po tym muzeum przyszła kolej na następne. O 14,00 miał zabrać nas z tamtąd autobus ale nie przyjechał, szliśmy piechotą do zamku, który był kilka kilometrów od muzeum :( Pewno to było zaplanowane wcześniej! Oczywiście do zmeczku nie weszliśmy tylko obejrzeliśmy go z zewnątrz. Po tem poszliśmy do miasta. Idziemy, idziemy i nagle za mna i Jennifer jacyś chlopacy zaczeli gadać po angielsku jakieś pierdoły. Na początku nie wiedziałyśmy, zę to do nas, al potem się skapnęłyśmy,bo zaczęli mówić coraz głośniej i mówili, że chcą sie czegoś o nas dowiedzieć. Byli oni z równoległej klasy. Na niektóre pytania odpowiadałyśmym, a na niektóre nie. Potem zaczeliśmy gadać. Po jakimś czasie nauczyciele powiedzieli, że nas tu zostawiają i że możemy iść do domu. Ja z Jennifer zdziwione, ponieważ my tutaj niegdy nie byłyśmy. Pożegnałyśmy się z tymi chłopakami i dzięki pomocy Andreasa doszłyśmy do pętli tramwajó i autobusów. Wydawałoby się, że skoro juz wiemy gdzie jeżdża to należy tylko wsiąść i jechać. Nie była to jednak taka prosta sprawia, ponieważ nie wiedziałyśmy do jakiego tramwaju wsiąść. Zauważyłyśmy tych chłopaków, z którymy gadaliśmy. Jeden z nich zawołał do mnie "O, My beatiful friend". Ja zaczęłam się śmiać, a wokoło był tłum ludzi. Napewno się głupio patrzyli. Po kilku minutach ci chłopacy wsiedli do jakiegoś tramwaju, zrobiłyśmy to samo. Nie wiedziałyśmy gdzie ten tramwaj jedzie no ale trudno. Jeden z kolegów poznanych ziomków zawołał, że przyszły ich znajome. I tak dowiedziałyśmy się skąd są i jak mają na imię. Gustawo jest z Hiszpani, Daniell i Matias z Niemiec, Dawid z Kalifornii i Simon z Polski. Zdziwiłam się po bardzo dobrze mówił po niemiecku. To był super dziń, mam nadzieję, że kiedyś spotkam tych chłopaków i pogadamy :)